poniedziałek, 19 maja 2014

Nowe posty #94

Carpathia, rozdział 6
Przede mną kłębiło się coś, co wyglądało jak podarte na pasy czarne płótno, niemiłosiernie targane przez wiatr. Podszedłszy bliżej, zdałam sobie sprawę, że były to jakieś ogromne, zakapturzone postaci w czarnych płaszczach. Cofnęłam się, jednak nieznajomi zaczęli się do mnie zbliżać, wyciągając w moim kierunku kościste, przegniłe, pokryte liszajami ręce, od których widoku było mi niedobrze. Już wiedziałam, skąd pochodziły zasłyszane wcześniej świsty - wydawały je te przerażające istoty. Chciałam krzyknąć, lecz wilgoć, zimno i przerażenie ścisnęły mnie za gardło. Nawet nie wyciągnęłam różdżki, przecież w moich rękach i tak była bezużyteczna jak pospolity patyk. Trafiłam plecami na ścianę, po której natychmiast się osunęłam.
To było ostatnie, co pamiętałam... 
Autorka: Fedora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz