wtorek, 25 listopada 2014

Nowe posty #160

Rozdział 3
Skoro nie należała do moich strażników, musiała być kimś zupełnie innym. Jedyne czego teraz się obawiałam, to tego, że okaże się być moim wrogiem. Jedną z osób, które zamarzyły sobie obalić mnie i nie dopuścić do pojednania światów.
- Nie podoba ci się? - zapytał mnie brunet, jakby obawiając się potwierdzenia swoich obaw. Zupełnie źle odczytał moją reakcje. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jest pięknie - powiedziałam, jednocześnie w myślach przywołując Nirrę.
Była ona jedynym stworzeniem, któremu zawierzyłabym swoje życie. I tak też zrobiłam. Miałam jedynie nadzieję, że moje przeczucie nie zostanie potwierdzone. Inaczej my wszyscy bylibyśmy w wielkim niebezpieczeństwie. Nie wspominając już o tym, że musiałam zgodzić się z ojcem. 
Autor: Seoanaa


Zagubiony szalik
pierwszy
— Przysięgam, jeszcze raz zaczniesz wspominać wszystkich facetów, z którymi kiedykolwiek rozmawiałaś, to wbiję ci to w oko. — Baśka zamachała gniewnie widelcem, po czym potraktowała nim okrutnie sałatkę grecką.
(...)
— Ale ty nie rozumiesz, noo. Co chwila się z jakimiś umawiasz, ale to nic na poważnie, a ja i Arek...
— ...to przeszłość. Uprzytomnij sobie wreszcie, że najwyraźniej nie byliście sobie pisani i gdzieś tam czeka na ciebie jakiś fajny facet.
— Powiedz jeszcze, że Arek nie był mnie wart, skoro mnie rzucił, i standard pocieszeń zostanie osiągn... AUĆ! — Iga złapała się za miejsce, gdzie Baśka ją uszczypnęła.
Stańczak rzuciła jej pełne politowania spojrzenie, włożyła do ust kęs sałatki i przeżuła, w milczeniu patrząc w telewizor.  
Autor: Onyks


Huncwoci: „Bo nie ma większej magii niż przyjaźń.”
Rozdział 26: „Dwa nabazgrane potwory i serce między nimi?”
„Lupin zmierzył go karcącym spojrzeniem i odwrócił się z łagodną miną do Petera,
— Wiesz, że jak nie chcesz to nie musisz — zapewnił go.
        Za jego plecami Syriusz i James robili głupie miny, w końcu zeskoczyli z ławki, zaczęli machać rękami i grzebać nogami udając kurczaki. Peter przyglądał się temu z przestrachem. Remus odwrócił się i zobaczył, co też wyczyniali jego przyjaciele.
— Spokój! — zagrzmiał, a Rogacz i Łapa posłusznie usiedli na ławce, jednak na ustach wciąż mieli perfidne uśmiechy, którymi obrzucali Glizdogona.
— Czyli na dziś koniec — stwierdził Lunatyk i zaczął zbierać różne eliksiry i bandaże do swojej torby, które przyniósł na wszelki wypadek.
— Ko ko ko. — Zaczęło wydobywać się z ust Pottera, po chwili dołączył do niego Syriusz.
Remus zmroził ich spojrzeniem, ale gdy tylko się odwrócić znów usłyszał gdakanie.
— Może jednak spróbuje — mruknął cicho i niewyraźnie Peter.
— No i tak trzymaj, Glizdek!
James uderzył go z całej siły w plecy tak, że niski chłopak niebezpiecznie się zachwiał i na pewno by się przewrócił gdyby nie pomoc Lupina.”
Autorka: Rogata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz