niedziela, 30 listopada 2014

Nowe posty #162

 Rozdział 7
 Przymknęła powieki i gdy tylko ujrzała czerń przed sobą i nic prócz tej intensywnej, zarazem bezpłciowej barwy nie widziała. Pomyślała, że sięga w swe najgłębsze , najskrytsze zakamarki te o których sama nie była w stanie nawet wiedzieć. Wtedy w ciemności zabłysła mieniąca się zielenią iskra. Wyciągnęła do niej rękę, która nie istniała, a gdy musnęła ją palcami, których nie było, po chwyciła ją, od razu zamykając szczelnie dłoni. Uniosła powieki do góry, miała przed sobą czeluść, która otaczała ją całą. Nie istniał tu czas, myśli czy nawet ona. Tak, jakby niczego nie było nawet tej otchłań. Pustka. 
Autorka: Kasumi Otori


Szkoła im. Flanagana Mallaroya
12. Cisza, brak burzy
„— Hej kocie, nie szalej tak — rzucił w jej stronę i tym razem to ona o mało się nie zakrztusiła.
— To była przemoc, nie podryw.
— Nazywaj to jak chcesz — posłał jej znaczący uśmiech.” 
Autor: Antyarktyka


 Kochasz ich. Obu. Ale boisz się wybrać właściwego.
 - Max, to raczej nie jest odpowiednia pora na takie rozmowy. Chodźmy do chłopaków, a później możemy to omówić.
- Nie, to jest odpowiednia pora. Chcę po prostu wiedzieć, dlaczego wybrałaś jego.
- Bo go kocham! - krzyknęłam, chociaż nie zamierzałam się tak unosić. - Tak! Kocham też Tomasa, ale to co czuję do Gabriela jest... - urwałam, gdyż nie potrafiłam to dokończyć.
- Jestem ciekaw kogo wybierzesz tym razem. Chłopaka, który zabił twojego najlepszego przyjaciela, czy przyjaciela, który zabił twoją przyjaciółkę - mężczyzna wyszczerzył się do mnie. Przez ułamek sekundy dostrzegłam dumę w jego oczach, a następnie poczułam jak ktoś przytyka mi gazę do ust. Zanim zdążyłam właściwie zareagować, byłam zbyt słaba na jakikolwiek ruch. Osuwałam się powoli na ziemię, a w głowie huczały mi jego ostatnie słowa. Nie... Oni nie byliby do tego zdolni. Chociaż tak naprawdę, jak dobrze ich znałam? 
Autorka: seoanaa
 

 Wszystko kończy się w barach - rozdział trzeci
– Widzę cel – powiedział do małego mikrofonu słuchawki, którą miał włożoną w prawe ucho. Był bezpośrednio połączony ze swoim zleceniodawcą. Zabójca włączył maskowanie; lufa karabinu nie była aż tak widoczna jak jego głowa. Odnawiające się z czasem zapasy energii wystarczyłyby na cztery godziny działania cyberwszczepu bez przerwy.
Obserwował stojącego mężczyznę przez lunetę.
Miał czyste pole do oddania strzału.
Palec wskazujący prawej ręki dotknął spustu i powoli, niemalże w ślimaczym tempie, zaczął go pociągać...
Autor: A.J.

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz