Rozdział 9
Miecze ponownie uderzyły o sobie wydając przy tym głuchy dźwięk. Raz za
razem stykały się ze sobą jak w tańcu ekspresywnym i dynamicznym
poruszały się. Ataki były szybkie, z każdym kolejnym coraz szybsze,
wręcz nie do zablokowania, a jednak. Sala była duża, biała o srebrnych
mankamentach i jasnej drewnianej podłodze po której przesuwały się ich
buty wybijając rytm twardymi podeszwami. Temu koncertowi dźwięków
towarzyszyły ciche, przyspieszone oddechy, które ukazywały zmęczenie
rywali, jednak nie zamierzali szybko się poddać. Brnęli dalej w tym
zawiłym tańcu wirując dookoła.
Autor: Kasumi Otori
Into dust, n
Into dust, n #44 pt.I
To się dopiero nazywa "mieć wejście". Takie, w którym musiało zabraknąć miejsca na choćby cień szelestu, ciche skrzypnięcie drzwi, czy nawet to arcybanalne „cześć”. Wejście od początku do samego końca zrobione dosłownie na palcach. Jedynie, po to, by nareszcie bez konsekwencji, móc, choć przez minutkę, poobserwować go podczas rutynowych czynności. Patrzeć, jak pochylony nad ladą przerzuca kciukiem kartki jakiegoś notesu. Słuchać ich szmeru i napawać się statusem incognito. I chwilę potem, ze zdziwieniem, stwierdzić, że dziś pracowniczą koszulę zastąpił niezbyt opiętą białą koszulką. Oraz, z nie mniejszym, że jego ciało zdobi znacznie większa liczba tatuaży, niż sądziła. Kiedy do tych kilku malunków zdążył dołączyć jeszcze ten jeden? Trudny do odszyfrowania rysunek ciągnący się przez dużą część jego prawego boku. Jak dotąd, bez wątpienia, skrzętnie ukrywany pod połami koszuli. Teraz też ledwie prześwitujący spod cienkiego T-Shirtu.
Welch zadziera wyżej brodę i krzyżuje ręce. Powinna coś powiedzieć. Owszem, tylko co i jakim sposobem, kiedy to jej usta już zdążyły zastygnąć na amen?
Autorka: Ulotna
Into dust, n
Into dust, n #44 pt.I
To się dopiero nazywa "mieć wejście". Takie, w którym musiało zabraknąć miejsca na choćby cień szelestu, ciche skrzypnięcie drzwi, czy nawet to arcybanalne „cześć”. Wejście od początku do samego końca zrobione dosłownie na palcach. Jedynie, po to, by nareszcie bez konsekwencji, móc, choć przez minutkę, poobserwować go podczas rutynowych czynności. Patrzeć, jak pochylony nad ladą przerzuca kciukiem kartki jakiegoś notesu. Słuchać ich szmeru i napawać się statusem incognito. I chwilę potem, ze zdziwieniem, stwierdzić, że dziś pracowniczą koszulę zastąpił niezbyt opiętą białą koszulką. Oraz, z nie mniejszym, że jego ciało zdobi znacznie większa liczba tatuaży, niż sądziła. Kiedy do tych kilku malunków zdążył dołączyć jeszcze ten jeden? Trudny do odszyfrowania rysunek ciągnący się przez dużą część jego prawego boku. Jak dotąd, bez wątpienia, skrzętnie ukrywany pod połami koszuli. Teraz też ledwie prześwitujący spod cienkiego T-Shirtu.
Welch zadziera wyżej brodę i krzyżuje ręce. Powinna coś powiedzieć. Owszem, tylko co i jakim sposobem, kiedy to jej usta już zdążyły zastygnąć na amen?
Autorka: Ulotna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz