niedziela, 4 stycznia 2015

Nowe posty #174

The Snatchers: z garażu do gwiazd
Rozdział II
— Potrzebujemy gitarzysty i perkusisty, a nie znam nikogo, kto umie grać. A jak znam, to jest to jakiś dupek i nie ma mowy, żebyśmy się dogadali — mruczał Allen, co jakiś czas przerywając, by wziąć kolejny kęs ciasta. — Im dłużej jesteśmy we dwóch, tym bardziej mam siebie za idiotę.
— Ja tam od razu wiedziałem, że nas poniosło. Jeszcze możemy zrezygnować, nikt się nie dowie i...
Urwał, słysząc za sobą prychnięcie. Obaj odwrócili się jak na komendę, by spojrzeć prosto na Austina zajadającego się sałatką. Minę miał nieodgadnioną, ale patrzył na nich tak, jakby miał ich w garści. Dosyć zabawnie wyglądało to z jego niemal ostentacyjnym przeżuwaniem, a gdy już przełknął, na jego ustach pojawił się uśmiech, wcale nie przebiegły, ot, nawet uprzejmy.
— Naprawdę macie zespół? — spytał, unosząc nieco brwi. — O, przepraszam. Duet, bo zespołem na razie sami nie możecie tego nazwać.
Howe i Allen wymienili zaniepokojone spojrzenia, które tylko utwierdziły Browna w przekonaniu, że miał rację. Jak zwykle. Nie był jednak typem plotkarza, zapewne zachowa tę żenującą informację na temat kolegów, by potem móc ją wykorzystać przeciwko nim.
— Nie róbcie takich min, przecież się z was nie nabijam. Po prostu sądzę, że mógłbym wam pomóc. Znam kogoś, kto umie grać na gitarze i chętnie dołączy do zespołu. 
Autorka: Onyks


Ostatni taniec 
 Rozdział 4 Księga 3
- Boże, Sinee! Daj sobie już z tym spokój. Ślub odbędzie się tak czy siak i nic na to nie poradzisz. To normalne, że się tym martwię... Jestem młoda i to trochę dużo, jak na mnie, ale myślę, że będzie dobrze.
- Mnie nie okłamiesz - odparła przymrużając powieki. - Znam cię zbyt dobrze, żebyś mogła mnie tak oszukiwać, Fasolko.
Uśmiechnęłam się na jej słowa. Fakt, nic przed nią nie dało się ukryć. Chyba, że to ja byłam takim kiepskim kłamcą.
- Chwila... Czy ty właśnie nazwałaś mnie Fasolką? - zapytałam ją marszcząc brwi. - Dlaczego?
- Próbowałam coś wymyślić i tylko to przyszło mi do głowy... Znaczy się najpierw pomyślałam o Pączusiu, ale to byłoby zbyt dziwne.  

 Autor: seoanaa


W obliczu ognia 

 Rozdział 7
Poczułam strach. Strach, jakiego nie czułam w kasynie, ani nawet będąc sam na sam z potworem. Paraliżował mnie od pasa w dół, uniemożliwiając ucieczkę. Christopher spojrzał na mnie: jego oczy w tej chwili były całe czarne, pozbawione źrenic, przerażające.
Wyciągnął do mnie rękę, tak jakby chciał mnie dotknąć. Cofnęłam się, przełykając ślinę.
- Nie dotykaj mnie – szepnęłam, wzdrygając się.
Oczy mu pociemniały.
- Kazałem ci zostać w środku. Może chociaż raz byś się mnie posłuchała...
- Czy to by coś zmieniło?
Spojrzałam na niego, pragnąc odczytać wyrzuty z jego twarzy sumienia, ale nic takiego tam nie znalazłam. Jedynie mrok i obojętność.
- Czym ty jesteś, Christopherze? 

Autorka: Anqqa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz