piątek, 30 stycznia 2015

Nowe posty #183

Into dust, n
Into dust, n #44 pt.II
Nina unosi lewą brew w pozornym geście dezaprobaty. Nie jest to jednak nic więcej, aniżeli zdumienie. Co jest grane? Och, już wie! Ta bezradna, zbolała minka jest najpewniej zasługą tego, że zamiast nazwać ją matką, potraktowała ją równie oschle, co ona traktowała ją przez ostatnie cztery lata. Nie udaje jej się jednak znaleźć potwierdzenia tej tezy, gdyż jej uwagę przyciąga coś zgoła innego. Czyjeś dłonie, które najpierw lądują na jej ramionach, a zaraz potem zakładają na nie jej zgubę. Ten nieszczęsny płaszcz, o którym, w ferworze zamieszana, już zdążyła zapomnieć. Od razu robi jej się cieplej. Nie tylko za sprawą wełny, z którego go wykonano. Kiedy on składa pocałunek na jej policzku, Nina resztkami woli wytrzymuje spojrzenie matki. Nie ma w nim przygany. Jeszcze. Jest za to co innego. Odrobina zażenowania oraz coś trudnego do wychwycenia.
Pewność.
- Adrien? Adrien Levine? To naprawdę ty? Ile to już lat minęło? 
Autorka: Ulotna 


W marzeniach czy też w tańcu
Rozdział VII: Na Berk nie mamy koni
Pierwszy szereg, który ruszył na smokach do ataku spuścił na trole falę ognia... Jeźdźcy wrócili za fasady muru i w zdumieniu patrzyli jak zielonkawe stworzenia biegną dalej w ich stronę, a ogień roznosił się po trawie. Tylko dwójka nieostrożnych troli leżała teraz w bólach na trawie jęcząc od oparzeń.
- Astrid! - krzyknął Czkawka - Zębacze mogą się teraz przydać. Ruszaj!
[...] Szczerbatek tylko obejrzał się w tył, w stronę wioski i kiwnął pewnie pyskiem. Dlaczego zawsze wiedział pierwszy? Dlaczego nie mógł pocieszyć przyjaciela w trudnej sytuacji słowami? Może dlatego, że Czkawce wystarczyła jego obecność. Na wszelki wypadek ryknął raz jeszcze. Jakby mówił: "Będzie dobrze przyjacielu". 
Autorka: Zuzajs Wróbel


Rozdział 6 Księga III
- Czyli? - ponagliłem go.
- Czyli to, kochany zięciu, że twoja córka stoi na pograniczy wygnania. Nie należy do demonów z Piekła, ani do aniołów z Nieba.
- Jest wygnańcem?! - krzyknąłem przerażony. Świetnie. Chyba lepiej być nie może.
- Kim jest wygnaniec? - Podskoczyliśmy słysząc ten delikatny głos. Scott pisnął ze strachu.
Obejrzałem się za siebie i dostrzegłem swoją córkę, stojącą w korytarzu. Na policzkach miała ślady po łzach.
- Chyba czas w końcu na odpowiedzi, Ezra - szepnął diabeł.
Nie wiedziałem co miałem robić. Byłem rozdarty. Mogłem opowiedzieć jej o wszystkim, ale też mogłem oszczędzić jej tego bólu.
- Czas na zabawę! - gdy usłyszałem ten znienawidzony głos, miałem ochotę pogrzebać się żywcem.
Śmierć postanowił zaszczycić nas swoją obecnością. 
Autor: Seoanaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz