Pełnia (szczęścia) i pech
„Nagle coś za plecami dziewczyn trzasnęło i na balkon wypadł
wysoki chłopak. Z błyszczącymi oczyma rzucił się w ich kierunku i...
przeskoczył przez balustradę, prawie zahaczając przy tym Erin.
Dziewczyna z przerażeniem wychyliła się do przodu, pewna, że skoczkowi
coś się stało. Jednak myliła się, Wilkołak wylądował z impetem na
trawie, przekoziołkował do przodu, po czym zatrzymał się na kolanach.
Chwilę skręcał się ze śmiechu, aż wreszcie wyrzucił w górę dłoń
zaciśniętą w pięść i zawył głośno. Na odpowiedź nie musiał długo czekać,
podobny zew wyrwał się z dziesiątek gardeł.”
Autor: Antyarktyka
Rozdział 7
- Jesteście zawieszeni do odwołania- oznajmiła lodowatym tonem i położyła dłoń na oparciu krzesła, na którym siedziałam. Spojrzała na mnie opiekuńczo i znów wściekła się na chłopaków.- Mam nadzieję, że wyciągnęliście z tego jakieś wnioski.
- Wygląda na to, że Rosa wcale nie jest wolna- mruknął ze śmiechem Archer i posłał mi buziaka w powietrzu.- Nie martw się, kochanie. I tak należysz do mnie.
- Nie jestem twoją własnością- wyszeptałam ze wzrokiem wbitym w blat biurka. Jednak pomimo szoku, jaki nadal mi towarzyszył, udało mi się usłyszeć "wnioski" Liama.
- Muszę zapamiętać, żeby dorwać tego skurwysyna w innym miejscu. I bez świadków- powiedział, wcale nie kryjąc swojej złości. Wyszedł bez słowa z gabinetu z impetem trzaskając drzwiami. Archer posłał mi zabójczy uśmiech i po chwili jego również nie było. \\
- Jesteście zawieszeni do odwołania- oznajmiła lodowatym tonem i położyła dłoń na oparciu krzesła, na którym siedziałam. Spojrzała na mnie opiekuńczo i znów wściekła się na chłopaków.- Mam nadzieję, że wyciągnęliście z tego jakieś wnioski.
- Wygląda na to, że Rosa wcale nie jest wolna- mruknął ze śmiechem Archer i posłał mi buziaka w powietrzu.- Nie martw się, kochanie. I tak należysz do mnie.
- Nie jestem twoją własnością- wyszeptałam ze wzrokiem wbitym w blat biurka. Jednak pomimo szoku, jaki nadal mi towarzyszył, udało mi się usłyszeć "wnioski" Liama.
- Muszę zapamiętać, żeby dorwać tego skurwysyna w innym miejscu. I bez świadków- powiedział, wcale nie kryjąc swojej złości. Wyszedł bez słowa z gabinetu z impetem trzaskając drzwiami. Archer posłał mi zabójczy uśmiech i po chwili jego również nie było. \\
Autorka: Ewelynn
Rozdział 2
– Idź – powiedziała zimno, choć tak naprawdę chciała, żeby Gryfonka z nią została.
– Dziękuję, Em! Wiedziałam, że zrozumiesz!
Myliła się. Ona nie rozumiała. Sama była jakiś czas temu w niemal identycznej sytuacji i nie potrafiła pojąć, że Ann też się w to pakowała. Chciało jej się płakać.
Zapłakała, nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Była całkiem sama ze swoimi problemami i smutkiem, który napierał na nią z przeszłości. Stare rany znów się otworzyły. Tym razem niełatwo będzie zamknąć je na nowo.
– Dziękuję, Em! Wiedziałam, że zrozumiesz!
Myliła się. Ona nie rozumiała. Sama była jakiś czas temu w niemal identycznej sytuacji i nie potrafiła pojąć, że Ann też się w to pakowała. Chciało jej się płakać.
Zapłakała, nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Była całkiem sama ze swoimi problemami i smutkiem, który napierał na nią z przeszłości. Stare rany znów się otworzyły. Tym razem niełatwo będzie zamknąć je na nowo.
Autorka: Neva
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz