piątek, 27 marca 2015

Nowe posty #204

Are you Alice?
Rozdział szósty
– Miesiąc temu zdarzył się wypadek. Aaron, bo tak się nazywał, spadł z dachu i znalazł się w śpiączce. Prowadził z nami bardzo ważny projekt, dlatego potrzebujemy twojej pomocy w dokończeniu go.
Krew ścina mi się w żyłach i mam wrażenie, że świat zaczyna wirować. Na krótką chwilę przestaję słyszeć wszystko inne oprócz szumu rozbrzmiewającego w moich uszach. Obraz zamazuje się w wszechogarniającej bieli, gdy wbijam paznokcie w skórę dłoni. Dopiero ból przywraca mnie do rzeczywistości.
Wypuszczam powietrze z płuc i prostuję zgięte palce. Więc oni sądzą, że samobójstwo Aarona było nieszczęśliwym wypadkiem...
– Nie potrzebujemy jej, Dani – ponownie warczy ciemnowłosy chłopak. – I to nie był wypadek. Sama doskonale wiesz, że to jej sprawka!
Autor: Amnesia

Zatrute Serca
09
Ręce nadal pociły mi się ze zdenerwowania, ale czułam się o niebo lepiej. Krukoni na mnie liczyli, a ja nie zamierzałam ich zawieść. Nie grałam pierwszy raz, czułam się świetnie w powietrzu, nawet jeśli ostatnio nabrałam dystansu do większych wysokości. Uniosłam wysoko brodę i wyszłam z Wielkiej Sali za resztą drużyny z lekkim uśmiechem.
Dopóki ktoś nie chwycił mnie za łokieć i nie zaciągnął w jakiś mroczny kąt.
- Puszczaj! - syknęłam, wyrywając się z obcego uścisku, jednak silna ręka ciągle trzymała mnie za ramię - druga zatkała mi usta. Adrenalina uderzyła mi do głowy, kiedy szarpałam się, uderzając głową o czyjś tors. W pierwszej chwili chciałam się rozpłakać, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Nie byłam już małą dziewczynką i umiałam o siebie zadbać. Już miałam zadać silny cios łokciem, gdy ten ktoś obrócił mnie twarzą do siebie i przysięgam, moje serce zatrzymało się na moment.
- Uspokoisz się wreszcie? - zapytał James znudzonym tonem.
Oddychałam ciężko, kosmyki, które wysunęły mi się z warkocza, opadły na twarz. Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem, nie było czasu na wściekłość.
- Mhm! - wymamrotałam gniewnie.
Zabrał dłonie i splótł je na piersi. W jego oczach, głębokich oczach o niesamowitym odcieniu brązu, dostrzegłam dobrze znaną mi iskrę rozbawienia. Uśmiechał się leniwie.
- Niech mnie troll kopnie, Turner, ale masz siłę w tych chudych witkach - wskazał palcem na moje ramiona.
- Żartujesz sobie - mój głos brzmiał ponuro. Staliśmy naprzeciwko siebie, mimo to musiałam zadzierać głowę, żeby dobrze widzieć jego twarz, a przecież nie byłam znowu taka niska. Mierzył prawie sto dziewięćdziesiąt centymetrów. 
Autorka: Thais


Pawlilandy, czyli historie od Jameryki po Australlon
Restauracja na końcu świata - część VIII
– Mam dla was tedy dwie informacje, wypowiadane mymi usty, a płynące z umysłu nie jeno mego, lecz również i mego kuzyna, który to czuje się słusznie zagrożony. Po pierwsze, daję wam ostatnią szansę na odwrót. Jeśli teraz złożycie broń i odejdziecie, a wszyscy, którzy dołączyli do koalicji działającej ku naszej zgubie odwołają swe oświadczenia, nie wyciągniemy z tego żadnych konsekwencji i wejdziemy na ścieżkę pokojowego współżycia.
Wszyscy zaczęli szeptać między sobą, zastanawiając się, gdzie byłaby w takim układzie pułapka. Kilku co mniej pohamowanych pogroziło pięściami w jej kierunku i wykrzyczało obelgi.
– Co o tym sądzisz? – spytał Emilii Hrabia Andriej, stojący u jej boku wraz z Parilag i Hvaraldem Czarnorękim.
Emilia zmarszczyła tylko brwi.
– Nim jednak odpowiecie – huczała dalej Agnés Dellaquere – przekażę drugą część mego poselstwa. – Jej pegaz wzbił się do góry. – Mianowicie: kłamałam. Nie możecie się wycofać. Już nie żyjecie! 
Autor: Dominik Rafacz


Golden mud
Rozdział drugi
— Nazwisko?
— William Quincey, sir.
— Nie mam żadnego tytułu szlacheckiego, ale bardzo mi miło, że wyglądam na hrabiego. — William zacisnął zęby, bo odniósł wrażenie, że Padmore sobie z niego kpi. — Umie pan tańczyć, panie Quincey? 
Autorka: Onyks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz